The Pharaoh's Favorite
Passion Exclusives
Romans
12.0K
Opis
Neferet jest corka Najwyzszego Kaplana Amona, marzaca o tym, by samej zostac kaplanka w swiatyni Izydy. Jej malzenstwo z ukochanym Sahetym, wschodzacym dowodca wojskowym, mialoby zjednoczyc dwie potezne rodziny pod wladza Faraona. Jednak jej swiat rozpada sie, gdy odkrywa, ze Sahety zdradzil ja z jej mlodsza siostra przy swietych wodach Nilu.
Rozdział 1
Jun 5, 2025
[Z perspektywy Neferet]
Jego ciało przyciska się do mojego, jego dłonie sunące po mojej nagiej skórze z czcią, posiadaniem. Jego oddech jest ciepły przy moim uchu, jego usta szepczą moje imię jak modlitwę, którą tylko on ma prawo wypowiadać.
"Czujesz to, prawda?" szepcze, jego głos przepełniony znaczeniem. "To jak należysz do mnie. Jak ja należę do ciebie."
Nie opieram się. Powinnam. Wiem, że powinnam. Ale jest w nim coś - w jego dotyku, w jego obecności - co wciąga mnie pod powierzchnię, topi mnie z własnej woli.
Jestem zdesperowana, by wreszcie ujrzeć jego twarz, by zrozumieć, dlaczego moje sny należą do niego, a nie do mężczyzny, którego wkrótce mam poślubić.
"Tak, czuję," szepczę i naprawdę tak myślę.
Jego dłonie zaciskają się wokół mnie, jego usta znaczą ścieżkę w dół mojej szyi, przez ramię i piersi, brzuch, niżej i niżej -
Nagły przypływ gorąca zalewa moje ciało, ostry i przytłaczający. Wyginam się pod jego ustami, jęk wymyka się z moich warg.
Ale wtedy - głos przebija się przez mgłę.
"Pani Neferet!"
Moje oczy gwałtownie się otwierają.
Mrugam, próbując się opanować. Znajoma twarz przede mną nabiera ostrości - Pageti, moja przyjaciółka z dzieciństwa, moja najwierniejsza służąca. Klęczy obok mojego łóżka, jej brwi zmarszczone w trosce.
"Drżałaś we śnie," powiedziała, głosem cichym, ale naglącym. "I... oddychałaś, jakbyś właśnie przebiegła boso przez pustynię."
Głęboki rumieniec wpełza na moją szyję.
Ten sen. To jak jęczałam jego imię.
Przyciskam dłonie do mojej płonącej twarzy, upokorzona. "Ja- To nic. Tylko sen."
Pageti nie wygląda na przekonaną. "Ten sam sen z nieznajomym jak zawsze?"
Kręcę głową, wahając się. "Nie... nie do końca. Tym razem było inaczej."
Przechyla głowę, czekając na wyjaśnienie.
Zapach świeżo upieczonego chleba i miodu unosi się w powietrzu, gdy Pageti stawia przede mną tacę ze śniadaniem.
"Cóż, wiesz jak to zwykle bywa," mruczę. "On zawsze tam stoi - w Nilu, czekając na mnie. Piękny i tajemniczy, choć nigdy nie mogę zapamiętać jego twarzy. Całuje mnie, trzymając moją rękę za plecami, żebym nie mogła go dotknąć. A kiedy w końcu próbuję po niego sięgnąć..."
"Znika. Jak mgła na wodzie," kończy za mnie Pageti. Obserwuje mnie uważnie, jej ciemne oczy ostre z ciekawości, gdy kiwam głową.
Wzdycham, wpatrując się w mój talerz owoców i placków, unikając jej spojrzenia. "To wydawało się... bardziej realne tym razem. I bardziej... jednoznaczne."
Pauza. Potem - Pageti wciąga powietrze, jej dłoń leci do ust.
"Pani Neferet!" szepcze głośno, z szeroko otwartymi oczami. "Czy chcesz mi powiedzieć, że ty -" Ścisza głos, pochylając się. "Naprawdę śniłaś o tym, że z nim leżysz?"
Sposób, w jaki to mówi, sprawia, że czuję się jeszcze bardziej zawstydzona. Jęczę, ponownie chowając twarz w dłoniach. "Tak! I żałuję, że tak było!"
Pageti patrzy na mnie przez długą chwilę. Potem - śmieje się.
"Cóż," przeciąga, "to z pewnością wyjaśnia, jak się wiłaś we śnie."
Jęczę jeszcze głośniej, rzucając w nią poduszką. "Pageti!"
Śmieje się, z łatwością unikając poduszki, zanim przysiada na brzegu mojego łóżka, jej oczy wciąż tańczą figlarnie.
"Po prostu nie rozumiem, dlaczego jesteś taka zmieszana. To tylko sen, to nie było prawdziwe."
"Ale czułam, że jest prawdziwy," nalegam, patrząc na nią błagalnie. "Bardziej realny niż kiedykolwiek wcześniej i niż powinien. I to jest złe!"
Żarty Pageti łagodnieją w coś bardziej delikatnego. "Pani Neferet, kochasz Sahety'ego. Wychodzisz za niego. Jeden sen niczego nie zmienia."
"Więc dlaczego śnię o innym mężczyźnie?" naciskam, sfrustrowana. "O nieznajomym?"
Pageti wzrusza ramionami. "Może twój umysł jest niespokojny. Albo może," uśmiecha się złośliwie, "po prostu tęsknisz za tym, czego nie możesz mieć do nocy poślubnej."
Wciągam powietrze, uderzając ją w ramię. Ona znowu się śmieje, unikając mojej słabej próby skarcenia.
"Ja tylko mówię! Czekałaś tak długo na Sahety'ego, a jego nie było przez wiele księżyców. Może twoje serce jest zmęczone czekaniem."
Te słowa osiadają niewygodnie w mojej piersi.
To prawda, że czekałam. Kochałam Sahety'ego przez lata. Prosiłam o niego. Wybrałam go. Więc dlaczego czuję, że coś jest nie tak?
Kręcę głową, odpychając tę myśl. "To nie ma znaczenia. Zapomnę o tym."
"Dobrze." Pageti kiwa głową, zadowolona. "Bo i tak będziesz zbyt zajęta przygotowaniami do festiwalu Izydy, żeby myśleć o snach."
"Masz rację." Wypuszczam powietrze, w końcu biorąc łyk wody. "A poza tym... Sahety wkrótce wraca do domu."
"Tak." Pageti uśmiecha się. "Wkrótce będziesz jego żoną. I wszystko ułoży się jak należy."
* * *
Sahety wraca następnego ranka. Spieszę się, by go spotkać, moje sandały ledwo muskają kamienną podłogę. Moje serce wali w piersi, radość z ponownego zobaczenia go przytłacza wszystko inne.
"Sahety!" wołam, bez tchu.
Odwraca się na dźwięk mojego głosu, jego wyraz twarzy zmienia się w coś nieczytelnego, zanim się uśmiecha - miękko, uprzejmie, z dystansem.
"Neferet," wita mnie, jego ton opanowany.
"Wróciłeś." Rzucam ramiona wokół jego szyi, wtulając się w jego ciepło. "Wreszcie wróciłeś do domu."
Jego ramiona obejmują mnie, wahająco, jakby nie wiedział, co z nimi zrobić. Kiedy unoszę twarz, oczekując pocałunku, on tylko przyciska usta do mojego czoła.
Marszczę brwi. "Tęskniłam za tobą."
Pauza. "I ja za tobą," mówi. Ale słowa wydają się puste.
Mówię sobie, że to tylko jego zmęczenie. Że jest po prostu wyczerpany długą podróżą, że potrzebuje czasu.
Ale gdy mijają dni, dystans nie znika.
Podczas kolacji Sahety siedzi blisko mnie, ale jego uwaga skupiona jest na moim ojcu.
"Lista gości musi zostać zrewidowana," mówi, bezmyślnie obracając daktyl w palcach. "Nie możemy sobie pozwolić na goszczenie połowy Teb."
Ojciec kiwa głową w zgodzie. "Istotnie. Skromniejsza uroczystość byłaby mądrzejsza."
Spoglądam między nimi. O tym tylko rozmawiają.
Sięgam po rękę Sahety'ego pod stołem, ściskając ją. "Festiwal jest jutro. Moglibyśmy pójść razem, tylko we dwoje, przed ceremonią."
Sahety waha się, ledwo odwzajemniając uścisk, zanim wysuwa dłoń. "Jest jeszcze wiele do zrobienia. Kapłan musi zatwierdzić nasze ofiary, a moi ludzie wymagają mojej obecności."
Przygryzam wargę. "Krótka wizyta? Tylko na wieczór?"
Jego wyraz twarzy tężeje, ale wymusza uśmiech. "Zobaczymy."
Pageti łapie moje spojrzenie z drugiego końca pomieszczenia. Jej brwi się marszczą. Ona też to zauważa.
Coś w nim wydaje się nie tak.
The Pharaoh's Favorite
60 Rozdziały
60
Treść
Gatunki
O Nas
Dla pisarzy
Copyright © 2025 Passion
XOLY LIMITED with the registered office at Las Vegas, NV, USA, 89101