The Alpha King Is My Second Chance Mate
Romans
84.7K
Opis
"Przyjmuje Twoje odrzucenie"
Rozdział 1
May 31, 2025
Chapter 1
Serce Quinn zabolało, gdy stała bez tchu za wysokim dębem na granicy terytorium watahy. Wiedziała o tym od jakiegoś czasu - po trzech latach nieustającej miłości między nią a jej partnerem, więź wreszcie słabła.
Inaczej niż wcześniej, pojawiło się między nimi oddalenie. Rozmawiał z nią tylko, gdy było to konieczne, a intensywne chwile miłości, którym się oddawali, teraz zniknęły. Prawie jej nie dotykał, a teraz dokładnie wiedziała, jaki był tego powód...
Powodem była słodka i niewinna omega, przed którą teraz stał - rudowłosa, którą Quinn nazywała siostrą. Ich romans był oczywisty, ale Quinn udawała, że jest ślepa. Widziała, jak na siebie patrzyli, desperackie spojrzenia, nieśmiałe uśmiechy... widziała to wszystko, szczególnie ze strony siostry, ale postanowiła zaufać swojemu partnerowi. Jednak to była najgorsza decyzja, jaką kiedykolwiek podjęła... zaufanie mu sprawiło tylko, że jego zdrada była jeszcze bardziej bolesna.
Quinn otarła oczy, gdy pojawiły się w nich łzy. Nigdy nie myślała, że jest zdolny do czegoś takiego. Był alfą, ale zawsze był łagodny... kiedyś ją cenił. Kiedy odkryli, że są sobie przeznaczeni, zdobył ją szczerymi słowami i delikatnymi dotknięciami ramienia i talii, aż znalazł drogę do jej serca. To była jak historia Kopciuszka - znalazła swojego księcia, a ona była jego księżniczką... ale teraz wydawało się, że szklany pantofelek już na nią nie pasuje...
Cholera! Dłoń Quinn zacisnęła się mocniej na piersi, gdy przygniotło ją więcej bólu. Nie powinna była tego robić, nie powinna była maskować swojego zapachu i go śledzić. Gdyby tego nie zrobiła, nie musiałaby teraz znosić tego uczucia zdrady. Wciąż leżałaby w łóżku, udając, że mu ufa, desperacko próbując utrzymać więź, która wyraźnie się rozpadała...
Wiedziała, że to żałosne, ale kochała go zbyt mocno, by po prostu odejść, nawet po odkryciu powodu jego dystansu. To było bezwstydne, ale spróbuje, spróbuje naprawić więź między nimi, wzmocnić ją. Sprawi, że znowu ją pokocha - byli sobie przeznaczeni nie bez powodu, i nie straci go na rzecz kogoś, kto wkrótce sam znajdzie swojego partnera. Kochała swoją siostrę, ale Delilah lepiej zrobi, zachowując się dla swojego przeznaczonego partnera.
Odwracając się na pięcie, Quinn odeszła od tej sceny. Wróciła do ich domu, który Jeo dla nich zbudował. Był wtedy taki szczęśliwy, tak pewny, że będzie ją kochał wiecznie. 'To jest to miejsce, Quinn... zbudujemy tu dom... piękny dom... na tyle ładny, że nasze dzieci będą chciały w nim mieszkać nawet po tym, jak się zestarzejemy i umrzemy.'
Quinn też była szczęśliwa, nawet podekscytowana. Pomagała mu, członkowie watahy też pomagali, a teraz, trzy lata później, ten dom, który kiedyś był pełen miłości, wydawał się samotny i duszący.
Wchodząc na ganek, Quinn pchnęła drzwi i poszła do ich wspólnego pokoju, kładąc się z powrotem na zimnych prześcieradłach. Jego zapach był wszędzie... Mięta i cynamon... Kiedyś ten zapach ją uspokajał, ale teraz wywoływał w niej niepokój.
Quinn sięgnęła po jego poduszkę, przytulając ją do piersi, gdy świeże łzy zaszkliły jej oczy. Nie powinna płakać, miała rangę bety... była silniejsza niż to... Wszystko będzie dobrze; prawdopodobnie wkrótce odkryje, że miłość między nimi jest silniejsza niż pożądanie. Wróci do niej... musi mu tylko zaufać i czekać.
Minęły godziny, zanim drzwi do sypialni wreszcie się otworzyły i zapach Jeo ~skrót od Jeovanni~ wypełnił pomieszczenie. Quinn zamknęła oczy, udając sen, gdy wszedł do ciemnego pokoju. Skończył swoją zabawę i teraz wrócił do miejsca, w którym prawdopodobnie nawet nie chciał być.
Usłyszała jego westchnienie, a potem jej ciało zesztywniało, gdy odgarnął jej ognistorude włosy z twarzy, a jego miękkie usta, które całowały czoło jej siostry, ledwo musnęły jej własne. 'Kocham cię, Quinn, ale przepraszam...' Sięgnął po prześcieradło, przykrył ją, zanim położył się obok.
Serce Quinn przyspieszyło, gdy jego ramiona ją objęły, a łzy spłynęły z jej oczu. Jeśli ją kochał, to dlaczego to robił? Dlaczego przepraszał? Usłyszała, jak znowu westchnął, oddech brzmiał, jakby był w głębokim udręczeniu... Jeśli naprawdę ją kochał... jeśli naprawdę ją kochał, nie kradłby się z jej siostrą. 'Quinn, ja...' Dłoń Quinn zacisnęła się na prześcieradle, gdy jego głowa przytuliła się do jej pleców. 'Myślę, że ja...' potrząsnął głową, milcząc przez chwilę . „Nie… to nie jest tylko myśl… to coś, co wiem… jestem pewna swoich uczuć.” Jego słowa były szeptane cicho w ciemności, a każde z nich drwiło z Quinn w najgorszy sposób. Jej partner… mówił jej, że kocha kogoś innego, prawda? Chciała się odwrócić, zapytać go dlaczego, ale odpowiedź na to pytanie tylko bardziej ją zraniłaby. Myślała, że to będzie na zawsze… myślała, że są kompatybilni, myślała, że on ją rozumie, a ona całkowicie rozumiała jego, ale tego nie rozumiała… To była strona jego, której nie znała… strona, której nie chciała widzieć. Chciała przeszłości, tych dni, kiedy marszczył brwi, jeśli za długo zwlekała z powiedzeniem „kocham cię” w odpowiedzi. Tych dni, kiedy dosłownie błagał ją o pocałunek, zanim wyszedł… tych dni, tych nocy długich i relaksujących rozmów. Chciała tego wszystkiego z powrotem, nie mogła po prostu pozwolić, żeby ta miłość przeszła na kogoś innego. Jeovanni był jej, byli przeznaczeni… bogini na górze związała ich razem więzią, i chociaż powoli więdła… chociaż powoli więdła… Quinn powstrzymała szloch, który wznosił się w jej gardle, prawie dusiło ją, by płakać po cichu, ale nie chciała, żeby usłyszał, jak bardzo jest żałosna… Miała być silna; była Luną z jakiegoś powodu… ta wataha nie mogła żyć bez niej. Włożyła w nią tak wiele swojego życia i jeszcze więcej swojego życia w Jeo… Gdyby wiedziała, że tak się skończy, to nie dałaby mu wszystkiego… swojego serca; dałaby mu tylko połowę… tak, by jej klatka piersiowa nie była tak pusta, jak jest teraz. Żałowała tego, żałowała tego…! Ale nie było mowy, żeby żałowała jego. Nie mogła powiedzieć, że chciałaby, żeby nigdy się nie wydarzyli… ponieważ wciąż był najlepszą rzeczą, jaka jej się przydarzyła. Wycierając twarz o poduszkę, słuchała, jak jego oddechy zamieniają się w ciche chrapanie. Miał szczęście, że może spać, bo ona nie mogła… To wszystko było takie bolesne… ale przejdzie przez to. Obracając się w jego stronę, jej palec wskazujący przebiegł po konturze jego pięknej twarzy. Było w porządku… powiedział, że ją kocha, prawda? Quinn obudziła się, gdy ręka potrząsała jej ramieniem, jej oczy mrużyły się otwierając. Nie wiedziała, kiedy zasnęła, ale słońce już wstało. Obróciła się w stronę Jeo, który stał nad nią. „Obudź się, Quinn… to dzisiaj.” Quinn przetarła twarz, siadając na łóżku. Jej obolałe oczy błądziły po jego twarzy, pamiętając szeptane słowa, które powiedział jej zeszłej nocy, i drgnęły od łez. „G-Gdzie byłeś zeszłej nocy? Kiedy się obudziłam, nigdzie cię nie było.” Już znała odpowiedź na to pytanie, nie była nawet pewna, dlaczego je zadaje. Prawdopodobnie miała nadzieję, że powie prawdę, a potem błaga o jej przebaczenie… ponieważ głupio by mu wybaczyła… tylko po to, by odzyskać to, co mieli w przeszłości. „Po prostu byłem… byłem…” Urwał… 'Powiedz prawdę Jeo… Powiedz mi prawdę…' Quinn błagała w myślach. „Po prostu byłem… ja… byłem na granicach… Zespół patrolowy potrzebował towarzystwa.” Serce Quinn znów pękło w jej klatce piersiowej, jej błyszczące oczy odwróciły się od niego. Kłamca… był taki okrutny. Nawet w rozpaczy, w której siedziała Quinn, kontur jego twarzy ją kusił, a te usta, które były na jej siostrze… Quinn chciała przyłożyć swoje do nich… „Czy to prawda?” Skinął głową, obdarzając ją tym odległym uśmiechem. „Tak… w każdym razie, to dzisiaj… nie pamiętasz? Musisz się przygotować.” „Co jest dzisiaj?” „Kontrakt… chcę sojuszu z watahą zranionego księżyca… to najsilniejsza wataha spośród wielu, jeśli nie wszystkich, potrzebuję, żeby było między nami pokojowo.” „Wataha zranionego księżyca? Czy to nie jest wataha prowadzona przez króla alfę?” „Tak… wysyłam kilku członków watahy… zabiorą ze sobą trochę broni i prezentów, żeby wzmocnić ich zaufanie do nas. Prawdopodobnie zajmie ci to około dwóch dni, by tam dotrzeć i dwa dni, by wrócić… Więc będziesz nieobecna przez cztery dni…” Quinn skinęła głową. „Czy wyruszamy teraz czy później?” „Teraz Quinn i nie jadę.” „Nie jedziesz? To ważne, nie byłoby lepiej, gdyby alfa pojechał…?” Byłoby niegrzeczne wysłać tylko Lunę, mężczyzna, którego mieli spotkać, był silny, walczył od dołu do góry, by być tak niesławnym, jak jest teraz. By zostać królem alfą, ten człowiek musiał walczyć i pokonać poprzedniego króla alfę… Był jedynym alfą, który miał odwagę, by w ogóle zaproponować walkę… a Jeo nie chciał go przywitać? Dlaczego…? „Muszę zająć się kilkoma sprawami tutaj… Nie mogę tego zrobić.” Jego słowa były zimne i ostateczne, jego wyraz twarzy był pusty, a te oczy, które Quinn tak desperacko próbowała przeszukać, nie spotkały się z jej… nie mogła go odczytać. „Dobrze… przygotuję się i pojadę.” „Dobrze…” I z tym, wyszedł z pokoju, zostawiając ją samą z sercem, które było całkowicie złamane.
The Alpha King Is My Second Chance Mate
96 Rozdziały
96
Treść
Gatunki
O Nas
Dla pisarzy
Copyright © 2025 Passion
XOLY LIMITED with the registered office at Las Vegas, NV, USA, 89101