Royal Shifters Series
/Rozdział 8
Saldo monet:
0
Rozdział 8
Mar 16, 2024
"Podziękowałam Blake'owi, że pozwolił mi jeździć Nightshade," powiedziałam.
On uśmiechnął się i przyniósł wiadro wody z węża ogrodowego. Opowiadał mi, jak dorastał jako chłopak z wielkiego miasta i jak Ryker i Tyla zamienili go w kowboja. Jego historie z tajnych misji były niesamowite. Mimo że nie był przemienionym, był śmiertelnie niebezpiecznym człowiekiem.
"Lubi, gdy ładne kobiety na nim jeżdżą."
Nightshade delikatnie mnie popchnął nosem, a ja się roześmiałam. "Nigdy wcześniej nie jeździłam konno."
"Serio? Wyglądasz jak naturalna w tym."
"Dobrze, Evans, nie drażnij się z kobietą Rykera. Zdarłby skórę z ciebie," żartowała Tyla. Przychodził Blake's znajomy, Wyatt Erickson. Od naszego przyjazdu byli nierozłączni. Wyglądał dobrze, w jeansach i polo, z jasnymi, niechlujnymi kosmykami brązowych włosów.
Blake pokiwał do niej oczkiem. "Nie boję się. Jego szczek jest gorszy niż ukąszenie." Próbowałyśmy ukryć nasze chichoty na ten komentarz, a on zerknął na nas z boku, zanim kontynuował. "Będziesz tańczyć ze mną dziś wieczorem?"
Ona złośliwie uśmiechnęła się. "Może, jeśli mi coś kupisz do picia."
Przybliżył się do mnie. "Dlaczego ona zawsze jest taka trudna?"
"Ponieważ mogę," odpowiedziała, sięgając po moją rękę. "A teraz muszę zabrać tę jedną do domu, żeby się przygotowała na noc."
Pogłaskałam ucha Nightshade'a i pochrupałam mu. "Do zobaczenia jutro, chłopcze. O ile to w porządku," powiedziałam, spojrzała na Blake'a.
"Przychodź kiedykolwiek. Zawsze jesteś mile widziana. Wyatt i ja zobaczymy Was oboje dziś wieczorem."
Pożegnałyśmy się z Tylą i wsiedliśmy do jej samochodu. "Co tam między tobą a Wyattem?" zapytałam, gdy odjeżdżaliśmy.
Ona niewinnie pstryknęła rzęsami. "Tylko trochę flirtowania. Nie jest dokładnie moim typem, ale jest naprawdę przystojny."
"Tak samo jak Ryker. Powiedział mi, żeś jedyna w stadzie, która nie próbowała go zaprowadzić się z tobą."
"O nie, powiedział ci to?"
"Czy to prawda?"
Westchnęła. "Tak, ale nic się nigdy nie wydarzyło. On nigdy nie spał z żadną z nich ani nie obiecywał im niczego."
"Czy którakolwiek z nich spróbuje się z nami zmierzyć?"
Z szeroko otwartymi oczami wybuchnęła śmiechem. "Żartujesz? Byłyby głupie, gdyby tak zrobiły. Każdy wilk z kilometra od razu poczułby twoją moc. Nie planuję wchodzić ci w drogę."
Dobrze wiedzieć.
Podwiozła mnie do domu Rykera, właśnie na czas, by zobaczył kilka torebek z zakupami, które trzymałam w ręku. Wysiadł z samochodu, za nim wyłonił się inny wilk w tym samym mundurze strażnika. Miał ciemnobrązowe włosy i drwiący uśmiech; był jednym z sześciu, którzy trzymali mnie na oku.
"Bailey, to Cedric, mój zastępca."
Podałam mu rękę. "Tak, rozpoznaję twój uśmiech."
Cedric uściskał moją dłoń i roześmiał się. "Przypuszczam, że mówisz, że wyglądam jak mój wilk?"
Ryker zmrużył oczy, przyglądając się twarzy Cedrica. "Masz rację. Zdecydowanie tak."
"Tylko ten uśmiech," dodałam. "Pamiętam, że stawał się większy, gdy siedziałam na werandzie, czekając aż wszyscy wyjdą. Chciałam go zmazać z twojej twarzy."
"Jestem pewien, że byłoby to interesujące," odpowiedział Cedric.
Ryker śmiał się. "Jeśli przez interesujące masz na myśli oglądanie cię uciekającego do domu z ogonem między nogami. . . wtedy tak."
"Dobra, jeśli skończycie mnie oczerniać, przebiorę się i spotkam was w barze."
Patrzyłam, jak odchodzi za dom, do innego domu po drugiej stronie pola. "On też tu mieszka?"
Ryker podeszł do mnie, ramię pocierało moje. "Tak, tu mieszka. Tam jest jego chatka. Niektórzy mężczyźni w stadzie są budowniczymi. Zbudowali wszystko, co tutaj widzisz." Na ziemi Rykera znajdowało się główne ranczo, mniejsza chatka i dwa oddzielne stajnie.
"Bardzo ładne. Wygląda na to, że masz w swoim stadzie dużo talentu."
"W naszym stadzie. I tak, mamy. "Odwrócił się, żeby spojrzeć na mnie. "Wciąż na mnie jesteś zła?"
"Jestem," odpowiedziałam, skrzyżowawszy ręce na piersi.
Uśmiechnął się. "Dobrze. Jesteś seksowna, kiedy jesteś zła."
"A ty jesteś irytujący."
"Cóż, prawdopodobnie zaraz cię jeszcze bardziej zdenerwuję. Po tym, jak poznasz stad jutro, wyjeżdżamy."
"Dokąd?"
"Gdzieś bezpiecznego, gdzie nikt nie może cię znaleźć. Jeśli przyjdzie paczka z Jukonu, zobaczą, że cię tu nie ma i odejdą. Jak tylko niebezpieczeństwo minie, możemy wrócić."
"Jak mam podróżować? Nie mam niczego, co potwierdzałoby moją tożsamość."
Biorąc moje torby, poszedł do drzwi, a ja za nim. "Dlatego będę rozmawiał z Blakiem dziś wieczorem. On nam pomoże. Cedric przejmuje jako alfa, jeśli ktoś będzie szukał ciebie."
"Mogę sama odjechać. Nie powinnaś opuszczać swojego stada," sprzeciwiałam się.
"A ty musisz przestać być taka uparta. Myślałem, że jesteś przebojowa. Nawet możesz wybrać miejsce, do którego chcesz jechać. To twoja szansa, żeby zobaczyć więcej świata. Czy boisz się?" Mnie prowokował.
Słyszałam śmiech w jego głowie, ale czułam też jego wahanie. Coś było nie tak. "Nie boję się."
"To udowodnij," odpowiedział z drwiącym uśmiechem.
Podszedłam do niego, moje ciało przykleiło się do jego. "Zrobię to, mimo że wiem, że coś ukrywasz." Spojrzał na bok i zdecydowałam, że na razie to zostawię. "Więc wiem dokładnie, gdzie chcę pojechać jako pierwsze."
Royal Shifters Series
0 Rozdziały
Ustawienia
Georgia
Arial
Cabin
T
T
T
Automatyczne odblokowanie
Polski
0