Royal Shifters Series
/Rozdział 7
Saldo monet:
0
Rozdział 7
Mar 16, 2024
"Weź to" powiedziałem, podając Bailey jedną z moich kart kredytowych.
Usiadła, przetarła oczy i wzięła tę kartę. "Po co to?"
Spojrzałem na jej nagą pierś, a następnie na jedno tylko ubranie na podłodze. "Myślę, że potrzebujesz więcej ubrań. Nie zrozum mnie źle, patrzenie na ciebie jest miłe, ale nie mogę pozwolić, żebyś spotkała paczkę nago."
Zachichotała. "Prawdopodobnie nie. Czy dobrze spałeś?"
"Nie było tak źle." Po naszym czasie w lesie wróciliśmy i pozwoliłem jej spać w mojej sypialni, podczas gdy ja spałem w jednym z pokojów gościnnych. Pokusa, aby ją całkowicie zawłaszczyć, była zbyt silna, żeby nawet rozważać spanie obok niej.
"Dziękuję, że pozwoliłeś mi spać w twoim łóżku. Mogłeś spać ze mną tutaj."
"Uwierz mi, żeby nie było żadnego spania." Chwytając moją czapkę ranger, podszedłem do drzwi. "Na parterze jest dużo jedzenia. Wrócę tutaj po południu. I nie martw się o limit na karcie. Kupuj dowolne ciuchy, jakie chcesz." Otwierając drzwi sypialni, rzuciłem na nią okiem przez ramię. Potaknęła, jej spojrzenie zmartwione. "Co się dzieje?"
Podniosła kartę. "Mam własne pieniądze... Po prostu nie mam do nich dostępu teraz. Po tym, co się stało z Kade, musiałam z niego szybko uciec. Zostawiłam wszystko. Nawet nie mam prawa jazdy."
"A gdybyś przyniosła te rzeczy ze sobą, byłabyś łatwiejsza do odnalezienia."
Westchnęła. "Więc tak naprawdę nie mogę niczego zrobić w swoim życiu."
"Na razie nie, ale odzyskasz wszystko. Blake będzie w stanie nam pomóc. On może zdobyć twoje prawo jazdy, wyciągi bankowe, wszystko. Nawet może cię uczynić nieuchwytną."
"On jest tak dobry w pracy w tajemnicy?"
"Jeden z najlepszych. Porozmawiam z nim o tym w przyszłą sobotę. W każdą sobotę chłopaki zbierają się w lokalnym barze na drinki. Tam też będzie Tyla."
"Ona zaprowadzi mnie na zakupy?"
Skinąłem głową. "Wysłałem do niej dziś rano wiadomość. Będzie tutaj za godzinę."
Wysunęła się z łóżka i sięgnęła po ubrania na podłodze. "Kiedy spotkam resztę twojej paczki?"
"Naszej paczki" poprawiłem. "To już nasza paczka. I jutro ich poznasz. Dzisiaj zrobimy sobie trochę zabawy." Zejść po schodach, zawołałem do niej "Baw się dobrze z Tylą."
"Na pewno będę się bawiła" powiedziała, zanim wyszedłem.
Cedric czekał na mnie przy moim samochodzie, ubrany w mundur rangeera. "Jakaś nowina?" zapytałem.
"Nic. Na razie obwód jest czysty. Nikt nie zbliżył się do granicy."
"Dobrze, miejmy nadzieję, że tak zostanie." Oboje wsiedliśmy do mojego samochodu i pojechaliśmy serpentynami w kierunku głównej drogi.
"Jak tam idzie? Z tego, co widzę, to znalazłeś prawdziwego ogiera."
"Nie masz zielonego pojęcia." Od srogiego spojrzenia na jego twarzy wiedziałem, czego chce mnie zapytać. "I nie, nie wyspałem się z nią, jeśli chciałeś to wiedzieć."
Śmiejąc się, podniósł ręce. "Hej, byłem tylko ciekawy. Słyszeliśmy tyle historii, musiałem sprawdzić, czy któreś są prawdziwe. Ile razy musiałeś się masturbować?"
"Pewnie nie tak wiele, jak ty codziennie, drańu."
Przez dwadzieścia minut jazdy do stacji opowiedziałem mu o tym, jak Bailey wzięła moją krew i jak to było. Wygląda na to, że reszta paczki również była ciekawa. Mogłem tylko mieć nadzieję, że nasze połączenie przywróci magię.
* * *
Ścieżki nadal były pokryte śniegiem i tak pozostanie do późnego lata. Możliwość pracy w lasach była jednym z przywilejów bycia strażnikiem leśnym. Nie bałem się też spotkać niedźwiedzi, tak jak większość moich współpracowników. Dlatego Cedric i ja zawsze udawaliśmy się na najgłębsze części szlaków, żeby je przeglądnąć przed rozpoczęciem sezonu turystycznego.
"Cokolwiek tam?" Cedric krzyknął. Został z tyłu, żeby usunąć kilka połamanych gałęzi, które spadły z drzew powyżej.
Spoglądając naprzód, dostrzegłem średniej wielkości drzewo na szlaku. "Tak, ale się tym zajmę. Zostań tam, gdzie jesteś." Dzięki naszej wilczej sile nie było pracy na szlaku, której bym sobie nie poradził. Nie zajęło mi długo, żeby porozbijać drzewo i oczyścić szlak.
"Czy mamy czas, żeby iść dalej?" Cedric zapytał, pojawiając się na skalistym zboczu.
Spojrzałem na zegarek. "Dziś nie. Jutro dokończymy."
Spadł z kamieni na szlak. "Dobrze mi się to podoba. Mogę wypić jedno czy dwanaście piw. A może nawet spędzę noc z Samanthą." Samantha była jedną z kelnerk w barze i jednym z jego licznych podbojów. Jedno jest pewne - jako wilk nie możemy mieć potomstwa z ludźmi. Gdybyśmy mogli, Cedric miałby już ponad sto dzieci.
"Baw się dobrze. Jestem pewien, że przespała się z Emmettem w zeszły weekend. Dobrze, że się nie zarażamy chorobami."
Zachichotał. "Tak będzie. Ale jak nie pozostawia mi to obojętnego, kogo ona rucha. Potrafi liżeć kutasa jak mistrzyni."
Przemknęły mi myśli o Bailey i wtedy poczułem ją, zakradającą się. "Podglądasz mnie?" spytałem.
"Nie, byłam ciekawa, czy odległość ma znaczenie w naszym połączeniu. Wiesz jak komórka, która jest poza zasięgiem, nie działa. Gdzie jesteś?"
"To zależy, gdzie jesteś?"
"Jestem u Blake'a, przygotowuję się do jazdy na Nightshade."
"Ah, pozwolić innemu samcowi między twoje nogi. Jestem zazdrosny."
"Powinieneś być, on jest ogierem."
"Czy Tyla jedzie z tobą?"
"Nie, zostaje. Jeden z przyjaciół Blake'a z Północnej Karoliny jest tutaj. Tyla uważa, że jest sexy. Nie byłoby dla mnie zaskoczeniem, gdyby cię zapytała, czy może go odebrać."
Zadecydowałem, co spowodowało, że Cedric spojrzał na mnie, jakby stracił zmysły.
"Co się stało?" zapytał.
"Nic, tylko rozmawiam z Bailey." Potem do niej powiedziałem "Tyla może pytać ile chce, ale nie zamienia Blake'a ani żadnego z jego przyjaciół. Może czekać na swojego prawdziwego partnera, jak inni."
Słyszałem, jak się śmieje w mym umyśle. "Ona wie. Wydaje mi się, że robi to dla zirytowania ciebie."
"Ona jest wielkim utrapieniem dla mnie." Tyla była lojalnym wilkiem i dobrym przyjacielem. Była jedną z nielicznych samic w paczce, które nie próbowały zmusić mnie do godzenia się z nimi.
Bailey zaczęła warczeć w mojej głowie. "To usłyszałam. Chyba wiedzą o mnie i się odpierdalają, tak?"
"Cóż, kochanie, dopóki nie będziesz gotowa, by się ze mną godzić, teoretycznie jestem dla nich dostępny."
"To ja też." Połączenie ucichło.
"Chyba ją zdenerwowałem." Zaśmiałem się, spoglądając na Cedrica.
"Nie mam wątpliwości. Jeśli kiedykolwiek znajdę swoją parę, spędzi dużo czasu na nienawidzeniu mnie, zwłaszcza jeśli dowie się, ile kobiet przeleciałem. Czy Bailey wie o tobie?"
Wiem, o co pytał, i upewniłem się, że ta część mojego umysłu jest ukryta. "Nie, ale jestem pewien, że nie chce wiedzieć, z ile kobiet byłem. Podobnie jak ja nie zależy mi na szczegółach dotyczących facetów, z którymi spała."
Praktycznie kończyliśmy szlak, kiedy zadzwonił mój telefon. Myślałem, że to będzie od Tyle, ale to był Ian Randale, alfa Paczki Północno-Zachodniej. "Ian, co się dzieje, ziomeczku?"
"Nic dobrego. Masz problem idący w twoją stronę."
"Do kurwy nędzy, mówisz serio?" Już wiedziałem, o co chodzi.
"Całkowicie poważnie. Były trzej wilki, pytając, czy widziałem samicę arktycznego wilka. Gdy zapytałem dlaczego, powiedzieli, że to sprawy paczki. Oczywiście nie poczuli jej zapachu, więc odeszli. Nie wiem, czy kierują się w twoją stronę, ale bądź gotowy. Są na tropie."
"Dzięki za ostrzeżenie. Poinformuję moją paczkę." Rozłączyłem się i natychmiast wykręciłem numer Ty
Royal Shifters Series
0 Rozdziały
Ustawienia
Georgia
Arial
Cabin
T
T
T
Automatyczne odblokowanie
Polski
0