Royal Shifters Series - Chapter #5 - Free To Read

passion

My Passion

Biblioteka
search
pl

PL

user

Royal Shifters Series

/

Rozdział 5

Saldo monet:

0

Rozdział 5

Mar 16, 2024

"Czy chcesz iść ze mną znowu jutro?" zaoferowała Tyla.

Zatrzymałem się na pierwszym schodku do domu Rykera i odwróciłem, na twarzy ogromny uśmiech. "Nie sądzisz, że Blake się nie zdoła złościć?"

Zasyczała. "Oczywiście, że nie. On lubi oglądać, jak przechadzam się w moich krótkich spodenkach podczas treningu koni. Jutro przyniosę ci parę." Następnie spojrzała na coś za moimi plecami i czułem, jak Ryker nadchodzi. "A może po prostu przyniosę ci parę dresowych spodni. Do zobaczenia jutro, B." Oddaliła się, wyjeżdżając z podjazdu, cały czas się śmiejąc.

"Czy dobrze się bawiłeś?" zapytał kiedy się zbliżył.

Obróciłem się i moje serce zatrzymało się na widok niego, ubranego w rozdarte jeansy bez koszulki. "Tak, uczciwie powiem."

"Co jeszcze robiliście?"

Wzruszając nieco brwi, podchodziłem po schodach. "Czy nie możesz po prostu słuchać moich myśli?"

Uśmiechnął się. "Mogę, ale wolałbym usłyszeć to od twoich ust."

"Dobra, zobaczmy... zabrała mnie na lunch, a potem poszliśmy do Blake'a, gdzie miałem okazję jeździć koniami i oglądać, jak Tyla je trenuje." Wszedłem do środka, a zapach z kuchni był tak boski, że jęknąłem.

Ryker się roześmiał. "Cieszę się, że dobrze się bawiłeś. Jesteś głodny?"

"Zawsze jestem głodny." Podążyłem za nim do kuchni i usiadłem przy stole. Jedzenie było wszędzie. "Czy ty to gotowałeś?"

Kiwnął głową, dając mi znak, żebym zajął wolne krzesło naprzeciwko niego i usiadł, kroiąc kawałek steka. "Tak."

"Wygląda niesamowicie." Zacząłem jeść i przełknąłem kęs własnego steka, delektując się każdą chwilą. "Też dobrze smakuje."

Byłem sam przez wiele lat, więc musiałem się nauczyć gotować."

"Gdzie jest twoja rodzina? Czy oni nie są częścią watahy?"

Jego szczęka się zacięła. "Oni nie żyją."

"Przepraszam", mruknąłem, nienawidząc zastanego spojrzenia w jego oczach.

"Ja też. Byłem tylko dzieckiem. To się stało krótko po tym, jak cię poznałem."

Zatrzymałem się jedząc i zakaszlałem. "Jak to możliwe? Dlaczego nie pamiętam, że kiedykolwiek się spotkaliśmy?"

Patrzył na mnie, żując, jakby nie wiedział, jak odpowiedzieć. "Wiesz co... dokończmy obiad, a potem porozmawiamy o tym wszystkim. Będziesz potrzebować drinka, albo dziesięciu."

Spieszyłem się z resztą posiłku. Gdy skończyłem, nalał mi dużą szklankę wina i zaprowadził mnie na sofę. Jego dłoń ocierała się o moje boki i ta sama elektryczna energia, co wcześniej przeszywała moje żyły. Zabrakło mi tchu.

"Nie martw się, to samo dzieje się ze mną", wyznał zsiedli, siadając obok mnie.

"Czy zawsze tak będzie?"

"Nie zawsze. Tylko do momentu, kiedy ukończymy więź. To jeden ze sposobów natury, abyśmy wiedzieli, kim jest nasza mate. Mnie interesuje, dlaczego twoi rodzice nie powiedzieli ci o prawdziwych partnerach?"

"Nie wiem, ale to dobre pytanie. Tyla coś wspomniała, ale większość wyjaśnień pozostawiła Tobie. Wspominała coś o starej magii."

Nachylił się na łokciach, spoglądając na swoje ręce, a potem na moje. Wiedziałem, że chce mnie dotknąć, ale się powstrzymywał. "Nazywa się to stara magią, ponieważ od dawna nie była widziana, poza mną i tobą. Przez ostatnie kilkadziesiąt lat kilka wilków znalazło swoje prawdziwe partnerki, ale to nie jest powszechne. Pierwszy raz spotkałem cię, kiedy miałem dziesięć lat, co oznaczało, że ty miałaś około siedmiu. Zgubiłaś się w lesie i wpadłaś na nasze terytorium. Byłaś przerażona i zrozpaczona, więc przyprowadziłem cię z powrotem do mojej watahy i przez pewien czas czuwaliśmy nad tobą."

Przyłożyłem dłoń do ust. "Mieszkałeś w Kanadzie? Czy możesz mi powiedzieć, dlaczego nie pamiętam tego? Na pewno bym sobie przypomniał spotkanie z tobą."

"Tak myślałem, kiedy przyszedłem do twojej szkoły. Kiedy trzymałaś się ode mnie z daleka, wiedziałem, że coś jest nie tak. Ktoś musiał wyrzucić twoje wspomnienia."

"I nie pamiętam naszego drugiego spotkania. Nic z tego nie ma sensu. Nawet nie wiedziałem, że jest inna wataha białych wilków oprócz mojej i Yukonu."

Podniósł spojrzenie na me. "Poza nami jej nie ma. Byłem częścią watahy w Yukonie, dopóki moja rodzina nie została wygnana. Nigdy nie dowiedziałem się dlaczego, bo w drodze z Kanady moi ojciec i ja zostaliśmy zaatakowani i moja matka została zamordowana. Mój ojciec został zabity jeszcze zanim wyruszyliśmy. Z ledwością uciekłem, ale przekroczyłem granicę do Stanów i zostałem uratowany przez inną watahę, która mnie przygarnęła."

"A teraz ty jesteś ich alfą."

Skinął głową. "I ty też będziesz... jako mój partner. Na pewno nie masz co do tego wątpliwości, prawda? Sygnały są wszędzie. Myślę, że zdążyłem ci to udowodnić. Nie możesz zaprzeczyć, że to czujesz, prawda?"

"Nie będę kłamać, czuję coś, kiedy jesteś obok, ale mam też wybór. Nie zamierzam rozkładać nóg tylko dlatego, że mój ciało drży, kiedy mnie dotykasz."

Jego usta rozwarły się w zadziornym uśmiechu. "Drżysz, co?"

"Opuśćcie się" powiedziałem, przewracając oczami. "To, co chcę wiedzieć, to jak można słyszeć moje myśli, a ja nie mogę słyszeć twoich? Nie podoba mi się to."

"Nie martw się, to nie potrwa długo. Jak tylko spróbujesz mojej krwi, będziesz ze mną połączona i będziesz mogła słyszeć, czego tylko chcesz."

"Skąd masz moją krew? Nie pamiętam, żebyś mi ją podarował."

Westchnął, ugryzł wargę i oblizał ją, jakby wciąż mnie czuł na języku. "Kiedy cię uspokajałem w lesie, musiałem cię ugryźć, żebyś się uspokoiła. Wtedy połknąłem twoją krew i połączenie się otworzyło. Czy twoja wataha nie miała żadnych związanych partnerów?"

Potrząsnąłem głową, opuszczając wzrok. "Nie, wszyscy moi przyjaciele byli ludźmi, oprócz Sebastiana, który był ze mną w dniu, kiedy opuściłam college. Wszyscy pozostali trzymali się ode mnie z daleka, jakby się bali lub nawet byli o tym powiadomieni. Nie jestem pewien. Nie wiem, dlaczego moi rodzice nie powiedzieli mi o tym wszystkim."

"Również chciałbym wiedzieć. Legenda o przyjaciołach jest bardziej jak opowieść czy bajka; tylko że wszystko w niej jest prawdziwe. Magia wilka łączy nas z księżycem i z naszą drugą połówką. Oczywiście, pierwszym znakiem znalezienia swojej drugiej połówki jest uczucie w żołądku, które cię do niej przyciąga, niemal jak magnesy. Jest silniejsze u samców. Potrzeba posiadania może być niemal nie do zniesienia. Dlatego jesteśmy bardziej gwałtowni, im starsi jesteśmy bez partnerów. Czułaś, że jestem blisko?"

Skinąłem głową. "Cały czas, ale myślałem, że jesteś wędrowcem. Co jeszcze się dzieje, kiedy spotkasz swoją drugą połówkę?"

Zawiesił oddech i przetarł gardło. "Jestem pewien, że pamiętasz wizje?"

Moje serce szybko biło, a ciało spięło się między nogami. Skrzyżowałem je, aby powstrzymać ból. "Czy wizje zawsze są takie?"

"Nie. Z tego, co słyszałem, różnią się. Czasem będą z setek lat w przyszłość, kiedy trzymasz w ramionach swoje wnuki, a czasem takie jak nasze, które miały miejsce niedawno."

"Czy to ma znaczenie?"

On zamknął oczy, wydając ciężki westchnienie. "Ma."

"To co oznacza?"

"Wizje zawsze mogą się zmienić, w zależności od wyborów, które podejmujemy."

"Co mi nie mówisz?"

Uśmiechnął się, ale nie dotarł to do jego oczu, wahając się przed odpowiedzią. "Czytasz mnie dobrze, aniele. Jeśli chcesz poznać prawdę, zwykle kiedy wizje nie pokazują naszej dalszej przyszłości, oznacza to, że coś nas rozdzieli; czy to ucieczka, czy śmierć, czy inna tragedia."

"Lub ktoś inny", wyszeptałem.

Jego gniew wzrósł, oczy błyszczały zielonym blaskiem. "To się nie stanie. Nikt nie zabierze cię ode mnie. Znowu, przyszłość może się zmienić. Nie jest zawsze ustalona."

"Ile razy występują wizje?"

"Za każdym razem, gdy wymienimy się krwią. Zazwyczaj to kobiety są tymi, które je doświadczają, ale mężczyźni widzą je przez więź."

Położyłem głowę na oparcie kanapy. "Wiem. Jeśli chcemy poznać przyszłość, musimy tylko ugryźć się nawzajem. Jak to jest chore? A do tego możesz kontrolować moje emocje."

Ryker zbliżył się. "To służy temu, żeby pomagać drugiej osobie, nie kontrolować ją. Celowo nie próbowałem cię uspokajać, bo wiedziałem, że ci się to nie podoba. Wierz mi, to nie było łatwe. Ale jeśli chodzi o gryzienie, myślę, że możemy się oboje temu przyjemnie poddać."

Zadziałałem go w bok łokciem. "Nie, jeśli mam odgryźć ci ucho."

Pochichotał. "Nie możesz mnie przed tobą ukryć, aniele."

Nigdy nie ugryzłem innego wilka dla przyjemności, tylko dla bólu. Byłem ciekaw, jakie to będzie, wypiciu jego krwi i poczuciu go we mnie. Wizja powiedziała, że to zrobi - ukończymy więź, nawet jeśli będzie krótkotrwała. Spoglądam przez okno, niebo jest szare, z pełzającymi płatami śniegu na ziemi i górami w oddali. Jest piękne, ale wiem, że nie mogę tam zostać, nawet jeśli Ryker jest moją parą. W końcu zostanę odnaleziona i nie mogę przynieść takiej wojny jemu i jego watasze.

"Chciałam tylko być normalna, żyć życiem według własnych wyborów, podejmować własne decyzje. Jaki jest sens bycia alfą, jeśli nie mogę tego zrobić?"

Odwracając mój łeb w jego kierunku, patrzył prosto w moje oczy. "Masz wybory, Bailey. Nie będę ich za ciebie podejmować, chyba że będę musiał. Jesteś moim równorzędnym partnerem i to wiem." Przesunął się bliżej, jego wargi tak blisko moich. Nawet nie chciałem się oddalić. "Jednak nie mogę obiecać, że nie będę alfą w sypialni."

Pochyliłem się w jego stronę i pozwoliłem mu mnie pocieszyć. "Jeśli ukończymy więź, będę mogła też zmieniać twoje emocje?"

"Tak. Ale nie śpieszy mi się. Teraz twoje myśli są wszędzie, nie jesteś gotowa. Chcę, żebyś przyszła do mnie dopiero wtedy, gdy będziesz absolutnie pewna, że właśnie tego chcesz." Wprowadził rękę do mojej zasłony, wsadzając palce głęboko w moje włosy. "Mamy czas."

Westchnąłem, trzymając jego dłonie i zamykając oczy, nim je odwróciłem. Dlaczego moje życie nie może być proste? Z marszczonymi brwiami patrzył na mnie ze swoimi szmaragdowymi oczami. Nie mogłem uwierzyć w ilość energii, która z niego wychodziła; była to ekscytujące i potężniejsze niż u jakiejkolwiek inne alpha, z jakimi miałem styczność. Moja wilczyca się odezwała i wiedziałem, o czym myśli. "Moje".

Trudno przełknąłem i z grozą wiedziałem, co mam powiedzieć następne. "Muszę ci coś powiedzieć."

"Co się stało?"

Wzniósłem głęboki oddech, zwolniłem go powoli, opuszczając wzrok na zaciśnięte pięści w swoim kolanie. "Nigdy nie byłem szczęśliwy w mojej watasze. Zawsze marzyłem o czymś więcej - czymś innym dla mojego życia. Kiedy pozwolili mi pójść do szkoły, były to najlepsze chwile mojego życia. Ale moi rodzice zmusili mnie do obietnicy, że po skończeniu dwudziestego trzeciego roku życia wrócę do watahy i spełnię swoje obowiązki. Byłem gotów to zrobić - przynajmniej do tygodnia temu."

Jego ciało spięło się. "Co się stało?"

"Moi rodzice obiecali mnie innemu wilkowi. Dzień, w którym uciekłem, był dniem, w którym przyszedł ode mnie."

Szybko rosnące oczy Rykera rozzłościły się, a jego kły się wydłużyły, ale się cofnął. "Obiecali cię komuś, kto nie był twoją drugą połówką? Po co do cholery to zrobili?"

Wzruszyłem ramionami. "Nie wiem. Nie rozmawiałem z nimi od czasu, kiedy odszedłem. Uciekałem, aż znalazłem drogę tutaj."

Chwycił mnie za twarz, uniosł podbródek, żądając, żebym na niego spojrzał. Wiedziałem, że próbuje zajrzeć do mojej głowy, ale nie mogłem mu pozwolić. Z największą siłą, jaką zdobyłem, wyobraziłem sobie mur, który go blokował, po prostu, aby zobaczyć, czy zadziała. Na szczęście zadziałało. Czułem, że próbuje przedrzeć się przez mur, ale bez sukcesu. "Co mi nie mówisz, Bailey? Nie możesz zawsze mnie zatrzymać. Taka moc utrzymuje się tylko przez pewien czas."

Miał rację. "Nie jest łatwo o tym rozmawiać. Nawet nie wiem, od czego zacząć."

"Może od początku? Jeśli nie możesz mówić, pokaż mi. Nie pozwól mi się wkreślić do twojej głowy. Zrobię to, jeśli będę musiał."

Sądząc po rozpalonym spojrzeniu w jego oczach, zrobiłby to. "Dobrze, wpuszczę cię. Wtedy może zrozumiesz, dlaczego nie mogę tu zostać." Niechętnie zamknąłem oczy i pozwoliłem wspomnieniom z nocą z Kade nasączyć moją głowę. Wszystko od momentu, kiedy próbował mnie zaczepić, do momentu, kiedy wyrwałam mu gardło.

Wścieklizną drżąc, Ryker był blisko przechodzenia w wilka, ale powstrzymywał się. Gdybyśmy byli połączeni, mogłabym pomóc w panowaniu nad jego wilkiem, ale w tym momencie nie było nic, co mogłabym zrobić.

"Ryker, spojrzyj na mnie." Jego oczy błysnęły, a jego kły się wydłużyły. "Przepraszam. Nie chciałam, żebyś się dowiedział, ale to się stało. Teraz widzisz, dlaczego nie mogę tu zostać. Zostanę odnaleziona, a to wywoła wojnę. Nie chcę, żebyś znalazł się pośrodku."

Wydzielana przez niego fala gniewu działała na mnie podniecająco i zaskakująco zgubnie. "Jest za późno." Wstając, zburzył drzwi frontowe i pozbył się jeansów i bokserek, wysiągając na podłogę. Magia zaczęła mienić się wokół jego ciała, ale zniknęła, kiedy zacząłem mówić.

"Nie jesteś częścią tej walki, ja jestem!" krzyknąłem.

Obrócił się na mnie, jego spojrzenie gorące i pełne wściekłości. "Jesteś moją parą, a on nie miał prawa cię oznaczyć jebanym znakiem. Jeśli jego wataha przyjdzie po ciebie, będą musieli mnie pokonać najpierw."

"Mogę zadbać o siebie. Jestem alfą i równie silna jak którykolwiek z nich."

"To nie jest problem." Pobiegł pod góry, w stronę lasu.

"To co jest?" krzyknąłem, idąc za nim.

Zatrzymał się i odwrócił, jego ramiona zrywały się i opadały wraz z szybkimi oddechami. "Kade był moim bratem, Bailey."

Wydało mi się, że gaspł, przekształcił się w wilka i zniknął w lesie. Jak taki jak on mógł być spokrewniony z sadystycznym draniem jak Kade? Przecież właśnie pokazałem mu obrazy, jak go zrywam. Co do diabła teraz zrobię?

Royal Shifters Series

Royal Shifters Series

0 Rozdziały

close

Ustawienia

close

A-
A+

Georgia

Arial

Cabin

T

T

T

Automatyczne odblokowanie

pl

Polski

pl
book

0

settings