Mr. Denver
Nowa dorosła
47.1K
Opis
Kyle Denver jest perfekcjonista, pracoholikiem, ktory naprawde nie rozumie jak dziala czas. Dakota Lennix byla jego sekretarka przez 5 lat i jest najlepsza sekretarka, jaka kiedykolwiek z nim pracowala. Uwielbia swoja prace tak bardzo, ze czasami spi w swoim miejscu pracy. Jednak, tak bardzo jak kocha swoja prace... musi zrezygnowac.
Rozdział 1
Jun 5, 2025
Chapter 1
Dakota LennixBiegłam w stronę przystanku autobusowego w szpilkach o wysokości 7 cm, z dwoma torbami i dwoma kubkami latte. Serce mi zamarło, gdy autobus właśnie odjechał, a ja rozejrzałam się, szukając pustej taksówki, bo zostało mi tylko 18 minut, zanim sam diabeł opuści biuro, by udać się na spotkanie. Cholera. Biuro jest 12 przecznic dalej i zajmie mi około 20 minut dotarcie tam, jeśli będę biegła jak szalona. Ale nie mogę znowu biec, te 2 torby są takie ciężkie i obstawiam, że rozleję latte wszędzie. Przełknęłam nerwowo i szukałam pustej taksówki. Próbowałam machać ręką, próbując złapać taksówkę. "Ty! Brunetko z dwoma torbami! Wsiadaj!" Odwróciłam się, widząc kierowcę taksówki machającego do mnie. Szybko pobiegłam w jego stronę i wsiadłam do środka. "Biuro Denver, proszę... 6 przecznic dalej... proszę... bądź szybki... albo mój szef mnie zabije." powiedziałam całkowicie zdyszana. "Zrozumiano!" Kierowca taksówki powiedział, naciskając na gaz. Od razu sprawdziłam telefon, czy diabeł czegoś nie potrzebuje. Uśmiechnęłam się, widząc, że nie ma od niego żadnej wiadomości. Odwróciłam głowę do kierowcy i zobaczyłam jego imię na desce rozdzielczej. Na imię ma Eddy Brown i myślę, że ma około 40 lat. Wzięłam naprawdę głęboki oddech i powoli wypuściłam powietrze. "Wiesz... zupełnie mnie zaskoczyło, że taka chuda dziewczyna jak ty dźwiga 2 duże torby." powiedział, zerkając na mnie w lusterku. Zaśmiałam się smutno i westchnęłam. "Ludzie zawsze to mówili i myślę, że dlatego mój szef mnie zatrudnił." powiedziałam, odwracając głowę do okna. "Jestem Eddy, tak przy okazji." powiedział w naprawdę przyjaznym tonie. Odwróciłam się do niego i uśmiechnęłam. "Jestem Dakota i dziękuję, że mnie wcześniej zawołałeś." powiedziałam, śmiejąc się. "Proszę bardzo i oto jesteśmy." powiedział, zatrzymując się tuż przed budynkiem mojego biura. Dałam mu 20 dolarów i szybko wysiadłam z taksówki. "Dakota, oto reszta!" usłyszałam, jak Eddy mnie woła, a ja odwróciłam się, kucając trochę. Uśmiechnęłam się do niego i powiedziałam: "Zatrzymaj to... uratowałeś mnie dzisiaj i mam nadzieję, że będziesz miał wspaniały dzień, Eddy." powiedziałam, machając do niego. "Dziękuję i nawzajem!" powiedział, a ja skinęłam głową. Sprawdziłam zegarek i szybko wbiegłam do budynku. Gestykulowałam do wszystkich przede mną, by zeszli mi z drogi. Czułam się jak Mojżesz z Biblii... wiesz, kiedy Bóg kazał mu rozdzielić morze. Rozdzielam ludzi z mojej drogi. Mam 3 minuty i nacisnęłam przycisk windy tak szybko, jak to możliwe, mając nadzieję, że przyjedzie szybciej. Przełknęłam nerwowo, patrząc na wszystkie 6 wind, czekając, aż jedna z nich otworzy swoje drzwi. No dalej, no dalej... Ding. Pobiegłam w stronę windy po prawej i szybko wsiadłam do środka. Nacisnęłam przycisk numer 20, bo tam jest jaskinia diabła. Przełknęłam nerwowo i rzuciłam groźne spojrzenie ludziom, którzy chcieli nacisnąć przycisk na zewnątrz. Drzwi windy zamknęły się i jedzie w górę. Ciągle patrzyłam nerwowo na zegarek, a potem również z niepokojem na numery. No dalej... no dalej! Kiedy numer zatrzymał się na 20, nie mogłam powstrzymać się przed szerokim uśmiechem. Pobiegłam w stronę biura diabła i zapukałam dwa razy, zanim weszłam do środka. Jest obecnie na telefonie i dał mi znak, bym weszła. Weszłam i zamknęłam drzwi powoli. Postawiłam 2 duże torby obok jego biurka i postawiłam 2 kubki latte na jego biurku. Pije zawsze 2 kubki latte codziennie o 14:00 i tak, jest taki dziwny. Uwielbia swoją kawę po lunchu i uwielbia swoją kawę ze Starbucks. Stałam tam, czekając, aż da mi kolejne zadanie, ale nagle wskazał na szklane okno. Szybko wzięłam pilota i zasłoniłam rolety. Wziął swoją latte, popijając ją, gdy rozmawiał przez telefon. Dał mi znak, bym usiadła, a ja szybko wyjęłam swoje notatki, bo obstawiam, że każe mi zrobić wiele rzeczy po tym. Zakończył rozmowę i usiadł na swoim krześle. "Odwołaj wszystkie moje plany do soboty, jadę do Vancouver." powiedział, a moje oczy się rozszerzyły. O cholera! O nie! "Jaki masz plan w Vancouver, panie Denver?" zapytałam, poprawiając okulary, bo zaczęły powoli zsuwać się. Zaczęłam przekreślać jego plany od jutra do soboty. "Po prostu zarezerwuj mi bilet i ty nie jedziesz." powiedział swoim zwykłym chłodnym tonem. Uśmiechnęłam się tajemniczo w sercu, bo to oznacza, że mam 4 dni wakacji. Nie muszę służyć diabłu przez 4 dni i to bardzo dobra wiadomość. "Tak, panie Denver. Czy mam zarezerwować poranny lot, czy?" zapytałam, wyciągając iPada z torby. "Najwcześniejszy lot jutro i ostatni lot w sobotę." powiedział, wskazując na mnie długopisem. Zanotowałam to w swoim dzienniku, a potem znów odwróciłam głowę do niego. "Czy potrzebujesz czegoś jeszcze?" zapytałam, a on właśnie popijał swoją kawę. "Ty będziesz odpowiedzialna za sprawdzanie budowy, kiedy mnie nie będzie." powiedział, a ja spojrzałam na niego z przerażeniem. "Czy to nie jest praca Boba?" zapytałam w bardzo ostrożnym tonie. "Właśnie go zwolniłem. Przyniósł 2 dziewczyny do swojego biura i uprawiał seks, kiedy miał mi dostarczyć aktualizację." Mój szef powiedział, patrząc na ekran komputera. Spojrzałam smutno w dół, bo myślałam, że będę miała 4 dni urlopu, ale... skończyło się na tym, że dał mi więcej pracy. "Czy to wszystko, panie Denver?" zapytałam, zaczynając wkładać swoje rzeczy do torby. "Wyślij mi bilety i wiesz, co robić, prawda?" zapytał. "Tak." powiedziałam, odwracając się do niego. Dał mi znak, bym od razu wyszła. Wstałam z krzesła i wyszłam z jego biura. Wróciłam do swojego biura i rzuciłam się na sofę. Nagle zadzwonił mój telefon i szybko go wyciągnęłam z torby. Kiedy zobaczyłam nazwę na ekranie telefonu, natychmiast nacisnęłam czerwony przycisk. Telefon znów zadzwonił... wciąż pojawia się ta sama nazwa. "Czego chcesz?" syknęłam, decydując się odebrać połączenie. Włączyłam połączenie na głośnik, ponieważ nie mam energii, by trzymać telefon przy uchu. "Co?!" "Dziadek umiera..." powiedział mój tata i przewróciłam oczami. "Nie nabierzesz mnie tym razem, tato." powiedziałam chłodnym tonem. "Przysięgam, że tym razem nie żartuję." powiedział bardzo poważnym tonem. "Jestem zajęta... więc przestań żartować, ar-" Mój tata włączył kamerę, a moje oczy rozszerzyły się, widząc mojego dziadka w szpitalu. "Nie kłamię." "Dobrze... będę tam." syknęłam i zakończyłam połączenie. Szybko wstałam z sofy i usiadłam na swoim krześle roboczym. Zaczęłam odwoływać wszystkie plany pana Denvera, dzwoniąc do wszystkich zaangażowanych w te plany. Zaczęłam rezerwować mu bilet do Vancouver i bilet dla siebie do LA. Po zakończeniu zmiany harmonogramu poszłam do biura mojego szefa. Zapukałam, a potem weszłam do środka. "Panie Denver, myślę, że muszę jutro rano pojechać do LA." powiedziałam, a on spojrzał na mnie. "Dlaczego?" zapytał. "Mój dziadek umiera, mój tata właśnie do mnie zadzwonił, informując, że muszę wrócić do domu." powiedziałam. "Idź... masz 2 dni i poproś Cindy, by cię zastąpiła." "Jej imię to Cynthia." poprawiłam go, a on odwrócił się do mnie, gestem pokazując, bym wyszła. Dałam mu szczegóły rezerwacji biletów, a potem gestem pokazał, bym wyszła natychmiast. Wróciłam do swojego biura i znów zaczęłam pracować.
Mr. Denver
35 Rozdziały
35
Treść
Gatunki
O Nas
Dla pisarzy
Copyright © 2025 Passion
XOLY LIMITED with the registered office at Las Vegas, NV, USA, 89101